Jest to lifestyle'owy blog poświęcony zdrowemu odżywianiu, fitness, urodzie oraz duszy. Jeśli chcecie dowiedzieć się, dlaczego chwilowo "porzuciłam" Glorious Stuff na rzecz Madame Magnifica, zajrzyjcie tam.
Będzie mi miło, jeśli dodacie mojego nowego bloga do obserwowanych - potrzebuję dużo wsparcia!
Witam Was serdecznie!
Z dniem dzisiejszym postanawiam pisać również po angielsku, gdyż w statystykach bloga zauważyłam, iż wśród odwiedzających mój blog są także osoby z różnych krajów europejskich. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam zespół Kamp!. Płyta o tytule takim, jak nazwa formacji, jest jednym z prezentów, które znalazłam pod choinką. W moich głośnikach rozbrzmiewa własnie utwór "Oaxaca":
Hello!
I decided to start publishing also in English, because I noticed that many peple from different European countries visit my blog. Today I'd like to present you a piece of great music by Polish band Kamp!. Their CD was one of the Christmas gifts that I got from my family and I just cannot stop listening to it! Right now I'm listening to a song called "Oaxaca". Check it out:
Trio Kamp! powstało w 2008 roku w Łodzi. Styl muzyki granej przez nich zmieniał się na przestrzeni lat.
"Od francuskiego house'u przez chillwave do nowego disco spod znaku wytwórni DFA. W każdej z tej stylistyk Kamp! brzmi doskonale, za sprawą własnego, rozpoznawalnego stylu.",
czytamy w serwisie Onet.pl. Dość szybko zyskali sporą popularność, grając koncerty w klubach. Wystąpili na wielu festiwalach, takich jak Open'er, OFF Festival, Selector, Free Form Festival czy Nowa Muzyka. Pojawili się także jako support w trakcie polskiej trasy koncertowej wspaniałego brytyjskiego duetu Hurts. Występowali również w Londynie, USA i Moskwie. Poniżej nagrania "Cairo", które było debiutem Kamp! na scenie międzynarodowej, oraz jeden z ich najpopularniejszych utworów - "Distance of the modern hearts":
The Kamp! trio has ben formen in 2008 in Lodz. Their music style has been changing for many years. It didn't take too long for them to gain a quite a big fame, performing in music clubs and then on many important Polish festivals, also in London, the Usa and in Moscow. They were invited to support an awesome british duet Hurts during their concerts in Poland. Here are two more songs of them - "Cairo" (their international debut) and one of their most popular osngs called "Distance of the modern hearts":
Moim zdaniem jest to absolutna rewolucja na polskiej scenie muzycznej. Kamp! brzmi niezwykle światowo. Jakie jest wasze zdanie na temat tej muzyki? Przypadła Wam do gustu? Piszcie w komentrarzach, chętnie poznam Wasze opinie.
I tend to believe that Kamp! is an absolute revolution in Polish music industry. What is your opinion about this music? Do you enjoy it? Comment, please. I'm really curious to know your point of view.
Jak na zimową porę przystało, za oknami szaleje porywisty wiatr przepełniony chłodem. Oczywisty jest fakt, że w taką pogodę szukamy sposobów na rozgrzanie się. Jednym z moich ulubionych jest herbata... ale nie byle jaka :) Poniżej przedstawiam Wam bardzo prosty sposób:
Czego potrzebujemy?
- czarna herbata (np. Lipton)
- cynamon (osobiście użyłam takiego z paczki)
- pomarańcze (kroimy w plastry lub kostkę i wrzucamy)
- cytryna
- imbir (również z paczki, jednak korzeń również doskonale się sprawdzi)
- kilka goździków
Po prostu do zalanej wrzącą wodą herbaty dodajemy wymienione przeze mnie składniki. Proporcje dobieramy według własnego gustu. Na około 1,5 litrowy dzbanek użyłam: 2 torebki herbaty, 2 łyżeczki cynamonu, pół pomarańczy, 1/2 cytryny, łyżeczkę imbiru i 5-7 goździków. Zachęcam do eksperymentowania - naprawdę warto. Należy jednak uważać, by nie przesadzić z przyprawami.
Tak doprawiona herbata jest naprawdę wyśmienita. Polecam serdecznie, szczególnie zważywszy na fakt, iż przepis jest wręcz banalny :)
A Wy, jak radzicie sobie z wszechobecnym chłodem? Eksperymentowałyście kiedyś w ten sposób z herbatą? Piszcie, chętnie zapoznam się z Waszymi opiniami!
2012 dobiega końca... Sama nie wiem, czy mnie to cieszy, czy smuci. W tym roku przeżyłam wiele magicznych momentów i chwil, o których z pewnością będę pamiętała do końca życia. Odwiedziłam wiele pięknych miejsc, poznałam nowych, wartościowych ludzi.
Postanowienia, które obiecałam sobie uskutecznić? Jak to zwykle bywa, nie dotrzymałam ich :) Dlatego na rok 2013 nie obiecuję sobie niczego... Poza tym, aby przeżyć go tak, by był jeszcze lepszy, niż ten dobiegający końca! Zastanawiam się, czy warto "przyrzekać" sobie pewne rzeczy. Z jednej strony, taka obietnica może stanowić doskonałą motywację do wprowadzenia zmian w życiu. Z drugiej strony - brak zrealizowania zamiarów, spowodowany różnymi czynnikami, może nas jedynie frustrować i doprowadzić do sytuacji, w której martwimy się, że nie wytrwaliśmy na diecie, nie znaleźliśmy partnera, nie poprawiliśmy swych wyników w pracy czy w szkole...
źródło: weheartit
Jak jest z Waszymi postanowieniami noworocznymi? Udało Wam się wywiązać z tych na rok 2012? A może jest ktoś, kto podziela moje zdanie, iż składanie takowych pozbawione jest sensu?
Czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzach, jestem ich niezmiernie ciekawa :)
Niezależnie od tego, czy obiecujecie coś sobie, czy też nie, wszystkim Wam pragnę złożyć życzenia - SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! Sprawcie, by był niezapomniany!
Witam Was bardzo serdecznie!
Widzę, że poprzedni post dotyczący płyty Jessie Warre "Devotion" spotkał się ze stosunkowo sporym (jak na ten blog) odzewem. Mam nadzieję, że kolejny artysta, którego pragnę przedstawić poniżej, również Was zaintryguje.
Długo się zastanawiałam, na jakim twórcy się skupić. Padło na zespół Swiss Lips, zdobywający w Internecie coraz większą popularność. Wbrew pozorom, ta pięcioosobowa grupa nie pochodzi ze Szwecji, a z Wielkiej Brytanii, dokładniej z Manchesteru. Ich twórczość jest klasyfikowana jako dance-electro-pop. Członkowie grupy otwarcie mówią o tym, że w ich muzyce wyraźnie dopatrzeć się można charakterystycznych wpyłwów sceny muzycznej ich rodzinnego miasta. Posłuchajcie utworu "Danz":
Niezwykle energiczne, czyż nie? Jeśli komukolwiek z Was przypadł do gustu, mam dobrą wiadomość - pod koniec ubiegłego roku grupa Swiss Lips podpisała porozumienie z Epic Sony, co oznacza, że niebawem możemy spodziewać się ich debiutanckiego albumu.
Co sądzicie o Swiss Lips? Czy Waszym zdaniem mają szansę odnieść spektakularny sukces? Czekam na odpowiedzi w komentarzach!
Pozdrawiam i życzę wspaniałego dnia,
Natalia
Edit: Z nieznanych mi przyczyn filmy z YouTube nie wyświetlają się poprawnie, tak więc należy klikać w podane linki.
Witam Was serdecznie. Moja długa nieobecność na blogu spowodowana była wakacyjnym wyjazdem. Odwiedziłam kilka niesamowicie pięknych i interesujących miejsc, których nie omieszkam opisać. Kto wie, być może staną się one przyszłorocznym celem wakacyjnym kogoś z Was...
Tymczasem chciałabym przedstawić Wam pewne wydawnictwo płytowe. W moim odtwarzaczu właśnie rozbrzmiewają spokojne, rytmiczne dźwięki z płyty "Devotion" utalentowanej brytyjskiej wokalistki Jessie Warre. Poniżej prezentuję Wam utwór, który najbardziej przypadł mi do gustu, zatytułowany "Wildest Moments":
Według Empik.Com, w muzyce Jessie można dopatrzeć się podobieństw do takich artystów jak Sade, Grace Jones czy nawet Hurts. W 11 utworach zawartych na krążku słyszymy brzmienia przywodzące na myśl muzykę lat 80-tych, pop, R'n'B i soul z domieszką elektroniki, dzięki czemu brzmią one nowocześnie i... stylowo. Zamieszanie wokół piosenkarki rośnie z każdym kolejnym teledyskiem umieszczanym w sieci. Jessie Warre staje się coraz bardziej popularna na całym świecie i podkreśla: „Chciałabym być gwiazdą pop, ale taką w starym stylu. Jak Annie Lennox, Sade albo Whitney”. Wsłuchując się w jej fascynującą twórczość sądzę, że niebawem rzesza fanów się powiększy.
Jessie Warre - "Devotion", Data premiery:
2012-08-21
Poniżej kolejne utwory promujące to wydawnictwo, gorąco polecam ich odsłuchanie:
Jessie Warre - "110%"
Jessie Warre - "Running"
Co sądzicie o tych utworach? Czekam na Wasze opinie i życzę spokojnego wieczoru :)
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Cena: 39,90
Lisa Chaney w książce „Coco Chanel. Życie intymne” przedstawia życiorys
Coco Chanel – kobiety, o której słyszał chyba każdy z nas. To właśnie
ona zrewolucjonizowała świat mody i dzięki niej zawartość kobiecych szaf
wygląda tak, jak dziś. Spodnie, marynarki, kobiece garnitury, golfy,
koszulki polo, sukienka zwana „małą czarną”, sztuczna biżuteria, torebki
na ramię czy wreszcie słynne perfumy sygnowane jej nazwiskiem – to
tylko niektóre z elementów wymyślonych przez tę genialną kobietę. Jednak
niewielu ludzi wie cokolwiek o samej Coco. O tym, jak dramatyczne i
przepełnione cierpieniem było jej życie.
Powstało już wiele biografii o tej słynnej projektantce, lecz
„Coco Chanel. Życie intymne” odsłania nieznane dotąd fakty z życia ikony
stylu, gdyż odkryto tajemnicze listy i pamiętniki. Postać ta jest
owiana aurą tajemniczości. Wiadomo, że Coco, a właściwie Gabriele
Bonheur Chanel urodziła się w 1883 roku w miasteczku Samur jako druga
nieślubna córka Alberta Chanel oraz Jeanne Devolle. W roku jej urodzenia
rodzice wzięli ślub. Miała pięcioro rodzeństwa: dwie siostry – Julie i
Antoinette i trzech braci – Alphonse'a, Luciena oraz Augustina.
Niestety, po śmierci matki ojciec opuścił rodzinę. Gabriele wraz z
siostrami trafiła do sierocińca prowadzonego przez siostry zakonne,
gdzie poznała tajniki krawiectwa. Dwadzieścia lat później występowała
jako piosenkarka w kurorcie Vichy i Moulins. To właśnie wtedy zaczęła
używać pseudonimu Coco, zaczerpniętego z jednej ze śpiewanych przez nią
piosenek. W tym okresie poznała pierwszego ze swych licznych,
tajemniczych kochanków, który pomógł jej w otwarciu sklepu z konfekcją
damską. Po upływie sześciu lat ubiory projektowane przez nią stały się
tak znane, że otworzyła dom mody. Prawdziwym przełomem w jej karierze
okazało się wypuszczenie na rynek słynnych perfum Chanel No. 5. Jednakże
książka ta traktuje nie tylko o powszechnie znanych faktach z życia
słynnej projektantki. Czytamy tu także o licznych romansach, nie tylko z
mężczyznami i sprawach związanych z narkotykami oraz antysemityzmie
głoszonym przez Chanel.
Niezaprzeczalnym walorem tej lektury jest tło życiorysu Coco,
stanowiące w dość interesujący sposób opisane wydarzenia historyczne,
mające miejsce w trakcie jej życia, takie jak obydwie wojny światowe czy
wielki kryzys gospodarczy. Godnym podziwu jest fakt, że ta kobieta
pomimo wielu przeciwności losu zdołała osiągnąć tak spektakularny
sukces. Autorce natomiast można pogratulować połączenia wszystkich tych
faktów w zgrabną całość.
W moim mniemaniu Chanel to jedna z najciekawszych postaci XX
wieku. Sądzę, iż po tę książkę powinny sięgnąć nie tylko osoby
zainteresowane modą , w której przełomu dokonała słynna Coco, ale także
wielbiciele ciekawych, intrygujących i tajemniczych historii,
zawierających burzliwe romanse i budzące skrajne odczucia fakty.
Niewątpliwie polecam ją tym, którzy słowo Chanel kojarzą jedynie z
luksusową odzieżą, a o samej Gabriele wiedzą jedynie, że zmieniła
oblicze mody. Historia Gabriele pokazuje nam, że pracując ciężko i
wierząc w sukces możemy osiągnąć wszystko, o czym tylko zamarzymy. Ten
niezwykle inspirujący życiorys zdecydowanie warto poznać.